Jak pomyślał tak zrobił. W lipcu 2015r. pożegnałem tzw. dobrą urzędniczą pracę w Lasach Państwowych i przeniosłem się do Malezji. Czas uchylić rąbka tajemnicy: kiedy, jak, dlaczego, co planuję – o tym poniżej…
1. Dlaczego?
Takiej decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień. Trzeba przemyśleć wszystkie za i przeciw. Moje życie Warszawskiej Biurwy sprowadzało się głównie do wyczekiwania na weekend kiedy to mogłem wsiąść do samolotu i polecieć gdzieś na weekend. W 2014r. przy moim standardowym 26-dniowym urlopie w podróży byłem aż 111 dni (nie licząc wyjazdów po słoiki do moich Rodziców). Kreatywna księgowość – nie – najzwyczajniej w świecie wykorzystywanie możliwości jakie dawały długie weekendy i czasami urywanie się nieco z pracy w piątek lub późniejsze odbijanie karty na zakładzie w poniedziałek.
Przyznaję było to mega męczące i wymagało dużej dozy determinacji i bardzo dobrej organizacji.
Jednak w pewnym momencie trzeba sobie zadać bardzo ważne pytanie: Co tak naprawdę chce się robić w życiu??
Pamiętacie tą scenę z filmu „Chłopaki nie płaczą” ? ;)
No i ja właśnie sobie na nie odpowiedziałem…
2. Decyzja – Rzucam pracę
W wywiadzie dla dziennik.pl (kto nie czytał – link macie TUTAJ) powiedziałem, że w podjęciu decyzji pomógł mi rzut chińskimi monetami noworocznymi w dniu moich urodzin. Rzeczywiście nimi rzuciłem i rzeczywiście wypadły „na tak” ale decyzja zapadła chwilę wcześniej i w zasadzie nie miało znaczenia co wypadnie.
Po powrocie z kolejnej wyprawy, tym razem do Korei Południowej oznajmiłem decyzję mojemu szefowi. W sumie to nawet zaskoczyłem się bardzo pozytywną reakcją i zrozumieniem całej sytuacji. Daliśmy sobie ponad miesiąc na domknięcie spraw i przekazanie zadań następcy. Moim zdaniem wszystko przeszło wzorowo, na poziomie i bez zbędnych scen…
3. Przygotowania
Bilet kupiłem jak zwykle w jakiejś promocji kosztował niecałe 2000 PLN (w 2 strony bo zakładałem, że po 3 miesiącach będę musiał wrócić na chwilę do Polski żeby zabrać kilka dodatkowych rzeczy i załatwić sprawy w bankach i innych urzędach).
Starałem się wyprzedać jak najwięcej niepotrzebnych rzeczy: samochód, książki, elektronikę i inne cuda, które zalegały w moim mieszkaniu na warszawskim Mariensztacie. Mieszkania sprzedać nie mogłem bo jako szczęśliwy posiadacz kredytu w CHF muszę go jeszcze spłacać przez najbliższe 30+ lat.
To co zostało wywiozłem do Rodziców a mieszkanie szczęśliwie wynająłem (oby na dłużej).
4. Co teraz
Doleciałem – zadamawiam się. Pytacie, dlaczego Borneo / KK?
Bo mam tutaj malezyjskich przyjaciół, których poznałem jeszcze w Warszawie. Dzięki temu będzie mi łatwiej ogarnąć wszystkie sprawy tu na miejscu.
Mam już malezyjski nr komórki za 50 PLN/miesiąc (4GB internetu, bez darmowych minut). Mieszkam w 3-pokojowym „apartamencie” na przedmieściach KK czyli Kota Kinabalu. Bez ciepłej wody ale za to z basenem, salą gimnastyczną i mini siłownią. Koszt to około 650 PLN/miesiąc + media. Właśnie zainstalowali mi internet – 148PLN/ miesiąc – max 30GB transferu.
5. Najbliższe i trochę dalsze plany
Dokąd nie znajdę pracy przynajmniej raz na 3 miesiące muszę wyjechać z Malezji. W zasadzie nawet nie muszę ruszać się poza Borneo bo mam tu do wyboru Indonezję i Brunei (a w Brunei kolejni znajomi z Warszawy…).
Moje życie będzie toczyło się teraz dużo wolniej. Niespiesznie będę szukał pracy lub pomyślę o jakimś biznesie. Czas pokaże…
Oczywiście będę podróżował – w końcu nie na darmo mówię o sobie Lotoholik ;)
KK to duży hub lotniczy linii AirAsia – otwiera się zatem dla mnie pokaźna lista kierunków w bardzo przystępnych cenach. Na pierwszy lot przyjdzie jednak trochę poczekać – najpierw Borneo…
Chyba tyle… jeżeli coś pominąłem to zapraszam do komentowania i zadawania pytań.
Fajnie, że jesteście!
Przypominam, że codzienne wiadomości znajdziecie na Facebooku…
Zainteresował Cię ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi korzystając z przycisków społecznościowych poniżej i polub Lotoholika na Facebook’u www.facebook.com/lotoholik Dziękuję!!!
podziwiam, i mam nadzieję, że sama też się zdecyduje.
Dziękuję i życzę wyłącznie trafnych decyzji ;)
Gratuluje decyzji.
Bardzo dziękuję! Czas pokaże czy była słuszna…
Samych dobrych dni a jak Pan znajdzie pracę to mnóstwo kasy żeby Pan zarabiał no i spełniał swoje loto-holiczne marzenia :-)
Bardzo dziękuję! Kasa się zdecydowanie przyda ale i bez niej jakoś dam radę ;)
„Śledząc Cię” czuję jakbym też troszkę liznęła tego innego świata. Powodzenia
Bardzo dziękuję! – Zapraszam do dalszego wspólnego podróżowania!
Borneo jest fascynujące. Byłam w tym roku tam z grupą studentów (leśników). Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy
Rzeczywiście… pamiętam relację w Przeglądzie L. Miałem się odezwać ale jak zwykle zabrakło czasu…
Łukasz. Trzymam kciuki.
Dzięki Karol! Oby się udało ;)
Zadziwiające, ile determinacji i odwagi w panu.Mogę przypuszczać, że jest pan młodym człowiekiem. Podziwiam pana. Moja młodość upłynęła na wychowaniu dzieci, na pracy i na marzeniach. Część tych młodzieńczych marzeń realizuję teraz, na emeryturze. Co roku razem ze starszą córką lecimy (Meksyk, Egipt, Jordania, Chiny, Indie, Turcja, Izrael,Teneryfa,Sycylia, itd), ale zawsze z biurem podróży. Jeden raz poleciałam sama na Cypr i podróżowałam autobusami.Nie umiem kupować tanich biletów lotniczych przez internet, choć widzę promocje. Mam nadzieję, że znajdzie pan swoje miejsce, czego serdecznie życzę. Ewa
Pani Ewo,
bardzo dziękuję za życzenia.
Z biurem podróży czy samodzielnie… moim zdaniem najważniejsze, że się chce… dzisiaj świat stoi przed nami otworem i w zasadzie z każdym budżetem da się gdzieś wyjechać – bliżej lub dalej a taki wyjazd zawsze przynosi jakieś nowe doświadczenia…
Pozdrawiam gorąco i zapraszam do dalszego śledzenia i komentowania tutaj i na Facebooku. Łukasz – Lotoholik ;)
może to już czas i na mnie żeby rzucić się w inne miejsce? tak chyba nam lepiej czasami. powodzenia!
Dzięki Kasiu – na pewno warto spróbować :)
Ciekawa jestem ile wytrzymasz, bo ostatnio widze wlasnie sporo postow „rzucam wszystko i wyjezdzam” a dwa miesiace pozniej „ja chce do domu, bo lepsze opcje, bo znajomi blabla…” ale powodzenia!
W dzisiejszych czasach trudno deklarować, że cos jest tak „raz na zawsze”. Zmieniają się ludzie, poglądy, sytuacje, miejsca, otoczenie… Traktuję to jako swego rodzaju test ale z wieloma prawidłowymi odpowiedziami. Czas pokaże, która z nich będzie najlepsza – a może będzie to mix dróg/odpowiedzi…
Niech bedzie to przygoda zycia! Baw sie dobrze, a wrocic zawsze mozna…
Bardzo dziękuję! przygoda – nowe doświadczenie – dokładnie tak to traktuję!
ja tam Cię chłopie podziwiam za odwagę!! i trzymam kciuki bardzo mocno, żeby wszystko było tak jak być powinno! powodzenia!
Dzięki Kami! Oby się sprawdziło ;) Pozdrowienia z KK :)
Gratuluję odwagi i życzę powodzenia – w szukaniu pracy, podróżach, ale przede wszystkim w układaniu sobie tam życia :) Zapowiada się niesamowity czas!
Bardzo dziękuję! Już wiem, że jest niesamowity :) Pozdrowienia z KK
Powodzenia w twoich ambitnych planach ! Ja bym tak łatwo na drugi koniec świata nie wyjechał :)
Dzięki – wcale nie było łatwo rozstać się ze spokojnym życiem w stolicy ale… no risk – no fun :)
Borneo…gratuluję odwagi, mało ludzi by ją miało. Powodzenia :D
Dziękuję! Z tą odwagą to lekka przesada :)
Mam nadzieję, że to była dobrze przemyślana decyzja…
Wiesz Przybył tak sobie siedzę na macierzyńskim i pomiędzy karmieniem a zmiana pieluch zwiedzam świat lotoholikiem. Powodzenia gdziekolwiek się zatrzymasz:)
Dzięki Magda! Zapraszam częściej – codziennie coś nowego na fejsie i czasami na Instagramie…
Podziwiam i jednocześnie gratuluję decyzji,czasami też mam ochotę spakować się, zostawić wszystko i gdzieś uciec…
„A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady…” to jedyne, co przychodzi mi do głowy :) Odważna decyzja – podziwiam.
z czego w akim razie się utrzymujesz, bo choć niedrogo, to jednak nie są pomijalne koszty?